Obserwatorzy

wtorek, 6 września 2011

jesień pełną gębą

Zupełnie niepostrzeżenie do mojego domu wtargnęła jesień.

Najpierw rodzinka spod Częstochowy podesłała cudne ozdobne dynie, potem w przy okazji wizyty w Lerła Myrlę dojrzałam wrzosy do których słabość mam okrutną, poszłam oczywiście przyjrzeć im się bliżej, a tam na końcu alejki wrzośce po złotóweczce!!( przecież nie mogłam przejść obojętnie). Wrzośce zakupione można wracać do domu, a tam już czekały śliwki i gruszki na przetwory.

Węgierki się smażą, a zapach smażonych śliwek jest dla mnie jednoznaczny ze zbliżajacym się końcem lata. Jeszcze dynia cudna wyhodowana przez Dziadka pewnego Karola :) ma do mnie trafić w najblizszym czasie, a w planach na dzisiejszy wieczór jest babka z gruszkaami mniammmmmi.

Nic tylko jesienią siedzieć w kuchni i pichcić, smażyć, piec i inne przetwory szykować.

Patrzę sobie przez okno na zachodzące słońce, którego ostatnie promyki oświetlają pierwsze żółte liście. Czyż świat nie jest piekny ?? :) Uwielbiam jesień!

Ale zostawmy moje dziwne przemyślenia na boku choć kto czyta mnie od początku ten pamięta pewno moje ostrzeżenia, że funkcja terapeutyczna bloga i moje uzewnętrznianie się czasem będzie się tu pojawiać, ale tę część zawsze możecie ominąć i pozostać przy zdjęciach i komentarzach ;P


A propos wrzosów i fioletów powstała ostatnio bransoletka, która jak na razie jest bezdomna.






A bardziej jesienne korale powstały co prawda dużo wcześniej, ale nie były jeszcze pokazane bo chyba bardziej pasują do jesiennych strojów.




Kochane, wielkie dzięki za tak ogromna ilość przemiłych słów pod moim ostatnim postem z tasiemkami. Jak już pisałam postaram się przygotować mały tutorial i w najbliższym czasie przedstawić go na blogu. Jednak następny post należeć będzie do Was. Pokażę wszystkie upominki, które otrzymałam w ostatnim czasie, a troszkę się tego uzbierało :)

Buziaki przesyłam i lecę piec moją babkę z gruszkami, trzymajcie kciuki, żebym jej nie spaliła


Agata