Obserwatorzy

sobota, 29 października 2011

Skarpetki świateczne i candy z okazji pierwszych urodzin


Na początek moje ostatnie wytwory.

Świąteczne skarpetki.

Nie zawisną na kominku jak to być powinno, bo kominka jeszcze niestety się nie dorobiłam, ale na pewno znajdziemy w salonie miejsce dla kilku sztuk. Mam nadzieję, że Święty Mikołaj ich nie przeoczy i gdy przyjdzie odpowiedni czas napełni je słodkościami :)

Dziś pokazuję kilka pierwszych sztuk. Pracuję jednak już nad kolejnymi :)














Kochane!!!

Wszem i wobec chciałam ogłosić, że dziś obchodzę moje pierwsze blogowe urodziny :)

Na początek trochę statystyk.

Przez ten rok :

20 337 wejść na bloga

1339 komentarzy

262 obserwatorów

68 postów

Dziękuję !!!!

Za każde odwiedziny, za każdy komentarz i miłe słowa.

Wiem, że to banały dla niektórych, ale nie spodziewałam się rok temu, ze spotkam tu tak wiele ciepłych, uśmiechniętych, życzliwych i równie jak ja zakręconych osób ;)

Dziękuję kochane, że jesteście, że zaglądacie, że podpowiadacie i że powodujecie, że się uśmiecham każdego dnia :)



CZAS NA CANDY

Z okazji pierwszych urodzin chciałam ogłosić małe candy w podziękowaniu za wszystkie Wasze wizyty i miłe słowa
Nagrodą w nim będzie pokazana poniżej świąteczna skarpetka.


Reguły mniej więcej wszystkim chyba znane. Komentarz pod postem, aktywny banerek z przekierowaniem na mojego bloga i trochę cierpliwości :)

Zapisy do północy 25 listopada 2011 – data nie przypadkowa, 25 to dzień moich urodzin :)

Losowanie 26 listopada

Candy dzisiejsze przeznaczone jest dla osób prowadzących blogi, no chyba że ktoś jest stałym bywalcem i zostawia ślad po swoich wizytach – wtedy chętnie dopisze go do listy osób. Candy nie jest przeznaczone tym razem dla osób anonimowych,osoby takie nie zostawiają u mnie komentarzy więc nie jest to raczej jakiś problem.

Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam :)

I buziaki przesyłam!



czwartek, 20 października 2011

Halloweenowe menu czyli kości, czaszki i duchy w roli głównej

Ostatnio w mojej kuchni odbyło się wielkie pieczenie. Spotkałyśmy się z siostrzyczka, aby przygotować kilka halloween-owych smakołyków. Halloween specjalnie nie obchodzimy, ale jaka jest w roku inna okazja, aby przyrządzić TAKIE smakołyki??

Przedstawiam nasze menu na Halloween

Na pierwszy ogień poszły kości z ciasta pizzowego. Przepyszne, pachnące ziołami i fantastyczne z dipem lub jako zagryzka do piwa jeśli ktoś lubi.




Druga propozycja to paluchy czarownicy.

Kruche paluszki z pachnącego ciasta, przyozdobione paznokciami z migdałów, koniecznie w czarnym kolorze :)


I już po upieczeniu


Kolejny halloweenowy deser to czekoladowe ciasto – stare cmentarzysko.

Bezowe duszki, biszkoptowe pomniki w czekoladowej polewie a do tego duża ilość ziemi uzyskana dzięki ciasteczkom oreo.



Wszystkie przepisy i linki znajdziecie na blogu Magdy-mojej siostry, tam tez więcej zdjęć :)

Serdecznie polecam i życzę

STRASZNEGO-SMACZNEGO !!!!

sobota, 15 października 2011

Jestem pociągająca

... fakt jestem. Pora roku sprzyja temu doskonale.
Przeziębienie, katar i kichanie towarzyszy mi i nie tylko.
Wszyscy dookoła kichają, kichają i kichają :)
Jak można sobie uprzyjemnić jesienną aurę i powracający katar?
Otoczyć się kolorami! A że chusteczki higieniczne to ostatnio rzecz na którą patrzę najczęściej. Postanowiłam ubrać je w kolorowe wdzianka.
Pierwsza partia etui to optymistyczne kolory i rozweselające mnie zawsze kropki i groszki.

Etui powstały w zamyśle jako opakowanie na chusteczki, ale jak się okazało- już dwie nowe właścicielki stwierdziły, że doskonale nadają się jako ubranko na telefon komórkowy :) Niech i tak będzie.
Przedstawiam więc etui chusteczkowo-telefoniczne - wydanie pierwsze.

Te i inne wersje kolorystyczne etui do przygarnięcia tu i tam










Zdrówka Wam życzę, oby chusteczki nie były Wam potrzebne tej jesieni :)
Dziękuję Wam za wszystkie wizyty :) Witam serdecznie nowych obserwatorów i dziękuję za wszystkie komentarze.

Buziaki

Agata

czwartek, 13 października 2011

Żołędzie i mój powrót do lat dzieciństwa


Jesień trwa, w telewizji straszą już pierwszym śniegiem. Pokazuję więc na szybko kolejne jesienne ozdoby bo w listopadzie to już pewno tylko Święta będą tematem przewodnim.

Poczyniłam kolejny wianek. Kiedy zobaczyłam podobny na blogu Moja Przystań zakochałam się od pierwszego wejrzenia.

Taki wianek doskonale wyglądałby na moim jesiennym parapecie.

Las mam bliziutko wiec wybrałam się na "polowanie"

Ile było przy tym radości to tylko ja wiem :P Pierwszy raz od chyba 20 lat zbierałam żołędzie i kasztany przy okazji. Fajnie tak wrócić do zajęć, które przypominają nam o starych dobrych czasach beztroski!

Ila- mistrzyni w dziedzinie wianków i nie tylko, nie miała nic przeciwko, żebym pochwaliła się moją wersją. Przedstawiam więc mój drugi wianek.







Zachwyciły mnie te "pajęczyny", które potworzyły się z kleju :)



A w kolejnym poście wrócę do szycia i opowiem o tym jaka jestem pociągająca.....

Buziaki

Agata

sobota, 8 października 2011

Wiankowo, wrzosowo

Witajcie

Dzisiaj chciałam pokazać Wam mój pierwszy wianek. Zabierałam się za niego długo.
Najpierw przygotowywałam się teoretycznie ;) I tutaj wielkie dzięki dla wszystkich blogowiczek, które udzielały mi rad. Następnie wybrałam się na wiele spacerów, aby zebrać to wszystko co będzie mi potrzebne. Nie mogłam się zdecydować czy pierwszy wianek zrobić z gałązek, z gotowej podstawy, z mchu, z gazety ;)
W końcu decyzja zapadła- będą wrzosy!!!


Efekt jak widać poniżej. Wianek będzie jesienną ozdobą balkonu mojej ukochanej mamy :)






Dziewczyny bardzo Wam dziękuję za tyle miłych snów pod butelkowymi koralami. Już myślę o kolejnych wariacjach kolorystycznych. Ale najpierw małe zamówienie dla Asi, a potem siadam do maszyny uszyć coś co, co jesienią jest nam niestety niezbędne, ale o tym już w następnych postach.

buziole

Agata

wtorek, 4 października 2011

Butelkowa zieleń i ja

Któregoś dnia pomyślałam, że najwyższa pora stworzyć coś dla siebie.
Tak powstały korale w kolorze butelkowej zieleni którą uwielbiam.
Połączenie filcu i szklanych koralików wyjątkowo przypadła mi do gustu.
Korale miały być na tak zwane większe wyjścia i co? Nie zdążyłam założyć ani razu ;)
Zobaczyła je moja znajoma Ania i postanowiła się nimi zaopiekować :)
Jak mogłam odmówić. Strasznie się ciesze, że nie tylko mnie się spodobały, a Ania chyba nie obrazi się jak stworzę drugie podobne dla siebie. Tylko będę musiała teraz z nią konsultować jaką biżuterię ubieramy na nasze wspólne wyjścia :)





Dziewczyny kochane strasznie Wam dziękuję za tyle ciepłych komentarzy pod moimi podkładkami, aż szyć się chce :)
Buziaki
Pa