Przy życiu w całym tym bałaganie utrzymuje mnie świadomość tego, że w nowym miejscu jedno pomieszczenie zostało zarezerwowane na moje graty, a co to oznacza- Pracownię przez duże P Jupiiiiii
W końcu wszytskie guziczki,materały będą miały swoje miejsce.
Minusem obecnej sytuacji jest fakt, że nie mam czasu na nic ( nie licząc drapania ścian, gruntowania i odnawiania kilku drzwi z 15 warstwami farby :P)
Nie mam chwilowo możliwości wyjęcia maszyny do szycia, ale jakieś zajęcie na te krótkie wolne chwile musiałam sobie wykombinować. Postanowiłam więc wykonać musujące kulki do kąpieli, do których zabierałam się już od roku.
Kulki niekulki bo u mnie dziś w formie serduszek.
Przepis na moje kuleczki musujące:
1 porcja kwasku cytrynowego
2 porcje sody oczyszczonej
kwiaty lawendy, platki róż lub każdy inny dodatek
balsam do ciała ( odrobina)
oliwa z oliwek
barwnik spozywczy ( niekoniecznie)
ewentualnie olejek eteryczny
1. Jeżeli mamy barwnik w proszku rozpuszczamy go w dosłownie dwóch kropelkach wody)
2. Mieszamy suche składniki, dodajemy kwiaty, płatki oraz barwnik.
3. Dodajemy odrobinkę ( łyżeczke-dwie) ulubionego balsamu do ciała
4. Dodajemy powolutku oliwę z oliwek- intensywnie mieszamy. Oliwę dodajemy do momentu uzyskania odpowiedniej konsystencji-garść mieszanki po ścisnięciu w dłoni utrzymuje swoją formę.
Można dodać także olejku eterycznego- mnie niestety uczulają więc w moich kulkach ich brak.
Uzyskaną masę wkładamy do foremek, pojemnikach na lód lub innych pojemniczków i pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia. Po kilku godzinach można wyjąć je z foremek i ułożyć gdzieś do dalszego schnięcia min przez kolejne 24h.
Gotowe kulki trzymamy w suchym, zamkniętym pojemniku
Gwarantuję, że kąpiel z takim dodatkiem w tak deszczową, nieprzyjemną pogodę jak ta ostatnio, pozwoli się zrelaksować i przenieść do słonecznej Prowansji.... choćby na te kilka minut :)
Dodatkowo takie pachnące, własnoręcznie wykonane serducha to doskonały upominek np. na zbliżające się Walentynki
wszystkiego dobrego,
buziaki
Agata